Obserwatorzy

Kuchenne okno


Zawsze chciałam mieć w kuchni okno na wysokości zlewu. Pomaga zapomnieć o zmywaniu. Jest jak teatralna loża. A w nim - cały przekrój życia...

Akt pierwszy

To był bardzo krótki akt. Jękliwe szarpnięcie struny. Nie zdążyłam mieć do nich żadnego stosunku. Widziałam ich z daleka, przez kuchenne okno. Może kilka razy tylko. Nie patrzyli w moją stronę, gdy podkurczone ciała wlekli do domu ze spaceru. Co za tym idzie - nie machaliśmy sobie ręką na powitanie. Zbyt starzy na życie. Zbyt zmęczeni. Najpierw odeszła ona. Jak na chwilę, do warzywniaka po marchewkę. On, zdumiony brakiem jej powrotu pod osłoną krótkich dni, nie wiadomo kiedy wyniósł się ze świata. Głupio jakoś tak to wszystko. Mimochodem. Zawstydziłam się. Nie zdążyło mi być przykro. 

Komentarze

  1. Z mojego kuchennego okna widać tylko nasze podwórko i nasze psy:)))bardzo lubię czytać Twoje obserwacje :)))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każde okno ma ciekawy widok :) Przyjemnie jest patrzeć na kochane psy :) Pozdrawiam Reniu :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Witam w moim świecie LA VIOLETTE. Mój blog nie ma aspiracji politycznych, społecznych, ani żadnych innych. Moja przestrzeń jest otwarta dla wszystkich, którzy kochają życie w każdym jego przejawie bez względu na poglądy i wszelkie inne kryteria. To strefa dobrej energii w sieci i dbam o to by tak zostało.

Będzie mi miło, jeśli zostaniesz na dłużej.
agaa2086@gmail.com

Popularne posty