"Dopóki twego imienia nie wyryto w kamieniu, wszystko jest możliwe"
Mial dzis byc post modowy, zrobilam nawet kilka fotek, ale odloze to na jutro lub na lepsze dni... W najblizszym czasie przejrze tez wasze blogi, zerknelam, widzialam pare nowosci- ale nie jestem dzis w stanie. Obdarta z emocji, energii, bezsilna....
Kraj, w ktorym mieszkam okryl sie zaloba. 22 dzieci zginelo wracajac z nart w Szwajcarii do domu. Wszyscy opiekunowie i dwoch kierowcow. Najstarsze z dzieci mialo 12 lat...
Nie wiem co powiedziec. Tez jestem matka....
Kazda smierc jest bezsensowna, ale gdy odchodza dzieci, czlowiek rozpaczliwie szuka wytlumaczenia, lecz nie znajduje......
Zycie. Czasami czlowiek zdaje sobie sprawe jak jest cenne i kruche. Wykorzystuj kazda chwile, ciesz sie, szanuj, kochaj swiat i ludzi, zdobywaj szczyty, przekraczaj granice swoich uprzedzen, siegaj do gwiazd, bo
"Dopóki twego imienia nie wyryto w kamieniu, wszystko jest możliwe"
nie mogę przestać myśleć o tych dzieciach, matkach, dla których też życie się skończyło...
OdpowiedzUsuńwłaśnie ,te matki też miały dzieci,które już ich nigdy nie zobaczą, a wszystko zapowiadało się tak dobrze, udany odpoczynek, radosny powrót, brrr,koszmar...
OdpowiedzUsuńMój Kuba też dzisiaj pojechał z klasą do Paryża na dwa dni, w kontekście wczorajszych wydarzeń nie mogę przestać myśleć o nim, ale staram się być ufna,w końcu przeznaczenie dopada ludzi również tuż koło domu, jak jednego z jego kolegów,niecałe dwa tygodnie zginął na skrzyżowaniu tuż koło szkoły i domu, za dużo tych bezsensownych śmierci wokół..
Pozostaje wiara i zaufanie, bo człowiek nie jest w stanie ustrzec wszystkich przed wszystkim, nie jest w stanie nawet ustrzec samego siebie..
U mnie dzisiaj piękny, słoneczny dzień.. I dzień żałoby narodowej...
a życie toczy się dalej..
thank you so much :)
OdpowiedzUsuńhttp://pulcinellata.blogspot.com/
Właśnie też ciągle mam w myślach tą tragedię... Świat kobiety zmienia się kiedy zostaje matką! Diametralnie, kiedy patrzę na Piotrka jak śpi, nie umiem opisać bezmiaru uczucia jakim go darzę, mimo złości i stu skoków ciśnienia dziennie... Pragnę móc go wychować i wypuścić w świat z przeświadczeniem iż poradzi sobie... Jest się w stanie własnym ciałem bez wahania okryć by osłonić przed przeznaczeniem a to jest nieubłagalne...
OdpowiedzUsuńMoja mama urodziła mnie w wieku 43 lat, jak na tamte czasy stanowiła dziwo nad dziwami.... rok później została babcią... powiedziała mi kiedy zachorowała po moim ślubie iż pragnęła od moich narodzin jednego... Żyć tak długo aż się nie usamodzielnię... i tak się stało... Nie ma jej fizycznie ale wiem że trwa przy mnie zawsze kiedy mi źle i kiedy mi dobrze... Śmierć zawsze jest trudna a zwłaszcza ta nagła, śmierć dziecka - okrutna.......wydaje sie niesprawiedliwa i okrutna.
dobrze powiedziane: "Świat kobiety zmienia się kiedy zostaje matką!" Pod każdym względem,człowiek jest bardziej wrażliwy i ma więcej empatii, dotyczy to naprawdę całości przekonań! Kiedyś usłyszałam taki cytat:" Kiedyś, gdy nie miałem dziecka- miałem 5 różnych teorii na temat jego wychowania, teraz mam 5 dzieci- i żadnej teorii" szczera prawda! dzięki za te refleksje! :)
OdpowiedzUsuńTak tak i jeszcze raz tak! Człowiek uczy się całe życie... dopóki imię nie zostanie wyryte...
Usuńto przykre co się stało..
OdpowiedzUsuńale to już nie w naszych rękach .. :(
dokładnie.... cały czas bębnią w telewizji, dzięki wam za wspólną zadumę i pozdrawiam serdecznie :)
Usuń